poniedziałek, 6 maja 2013

WEC 2013 – Spa-Francorchamps


W sobotę odbyła się druga eliminacja Długodystansowych Mistrzostw Świata. Poprzedzający maraton we Francji wyścig w Belgii pokazał, że Audi jest już prawie gotowe do Le Mans, a Toyota musi jeszcze popracować. Ale po kolei.

W Spa nieco poprawiono nowy, kretyński system kwalifikacji do wyścigu. Organizatorzy przedłużyli sesje kwalifikacyjne na stałe o 5 minut, a w związku z tym, że Spa-Francorchmaps jest dość długim torem, wyjątkowo przedłużono na nim eliminacje o kolejne 5 minut.
Eliminacje należały do Audi. Niemiecki team wystawił trzy samochody, z czego dwa miały ścigać się na poważnie, a trzeci był wozem, w którym wraz z Michelinem testowano nowe opony. Ponadto Audi badało zachowanie modelu R18 z wydłużonym tyłem.
R18 e-tron quattro Long Tail zajęło drugie pole startowe, obok Audi R18 z numerem startowym 1. Najszybsza z Toyot startowała z czwartego miejsca. Był to wóz z numerem 7, a więc TS030 Hybrid z modernizacjami na ten sezon.
Fabryczne Porsche na razie prezentują się słabo
Wśród maszyn klasy LMP2 najszybsza była Oreca 03 Nissan ekipy Pecom Racing, a w kategoriach GTE Pro i Am z czołowego miejsca ruszał Aston Martin V8 Vantage.
Na starcie André Lotterer popełnił błąd przez co spadł na czwarte miejsce ustępując pola dwóm Audi i nowej Toyocie. Niemiec na chwilę stracił dystans do czołówki, lecz szybko zaczął go odrabiać. W tym samym czasie Loïc Duval oddalał się od zajmującego drugie miejsce Audi nr 3.
Wkrótce Lotterer poradził sobie z wyprzedzającymi go bolidami i znalazł się na pierwszym miejscu, po czym zaczął uciekać rywalom. Tymczasem również Toyota nr 7 przebiła się z czwartej na trzecią lokatę. Po niespełna godzinie niemiecka maszyna z numerem startowym 1 miało sporą przewagę nad rywalami.
Astony Martiny i Ferrari nadawały ton walce w klasie GTE
Spośród 34 startujących bolidów pierwsza odpadła Oreca 03 Nissan. Maszyna z numerem 25 rozbiła się na sekwencji Eau Rouge. Przyczyną było pęknięcie lewej tylnej opony lub elementu zawieszenia. Konsekwencją wypadku był wyjazd samochodu bezpieczeństwa. W zasadzie dwóch aut bezpieczeństwa. W ten sposób stawka została podzielona na dwie i różnica między liderem a wiceliderem wynosiła około 50 sekund.
Po zjechaniu Safety Cara Lotterer zmienił się z Benoitem Tréluyerem i ten znowu narzucił wysokie tempo jazdy. Niestety jedna z opon w Audi nie wytrzymała i wóz stracił mnóstwo czasu na dotarcie do boksów i wymianę koła na nowe. To sprawiło, że R18 #1 znalazło się dopiero na siódmym miejscu ze sporą stratą do lidera.
Czeskie Lotusy wypadły trochę lepiej niż na Silverstone
W klasie LMP2 słabo znowu prezentowały się Lotusy T128. Co prawda samochody były mniej awaryjne, jednak prędkościowo odstawały mocno od konkurencji. Widać jednak pewien progres w ekipie… czeskiego zespołu.
Bardzo ciekawa rywalizacja odbywała się w klasie GTE Pro. Tutaj sześć pierwszych samochodów (po dwa Ferrari, Astony Martiny i Porsche) jechały w odległości kilkunastu sekund. W zasadzie tylko Porsche nieco odstawało od konkurentów. To dziwne, bo to zupełnie nowa konstrukcja, która powinna być konkurencyjna.
W kolejnych godzinach na torze panował względny spokój przerywany tylko co jakiś czas przez dyrektora wyścigu przydzielającego kary stop&go kierowcom, którzy ścinali zakręt Eau Rouge. Wolniejsza z Toyot cały czas okupowała piąte miejsce, natomiast szybszy wóz z Japonii przez jakiś czas prowadził zmieniając się z Audi numer 2.
Wolniejsza i starsza z Toyot była tą, która dotarła do mety
Zawody byłyby interesujące do samego końca, gdyby na dwie godziny przed metą TS030 Hybrid nie uległa awarii. Samochód w pewnym momencie zjechał do boksu i nie pojawił się już na torze. Przyczyną wycofania maszyny było przegrzanie hamulców w wyniku usterki układu hybrydowego.
Od momentu zjazdu Toyoty numer 7 pewne już było, że tylko plaga awarii lub wypadków nie pozwoli Audi wygrać. Na czele znajdowało się już auto z numerem 1, a w sumie ciekawszą kwestią było to czy R18 #3 dojedzie do mety przed R18 #2.
Więcej działo się w klasie GTE, gdzie Ferrari non stop zmieniały się pozycjami z Astonami Martinami. Tymczasem Porsche zdążyły już stracić nieco dystansu. Pod koniec walki 911 RSR z numerem 91 zrezygnowało z jazdy po kolizji wywołanej przez jedną z maszyn klasy LMP2.
Audi na czele - żadna nowość
Po tej wygranej tercet Lotterer/Fässler/Tréluyer ma na swoim koncie 44 punkty i o jeden punkt wyprzedza załogę McNish/Kristensen/Duval. Na trzecim miejscu z 27 punktami znajduje się drużyna Toyoty nr 8 – Davidson/Buemi/Sarrazin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz